Dzisiaj, gdy Europa stoi w obliczu trzeciej fali pandemii, a polskie firmy z zamkniętych branż bankrutują, działanie opóźniające środki z Funduszu Odbudowy jest działaniem na szkodę Polski i jej obywateli.
Fundusz Odbudowy to tarcza finansowa, która pozwoli gospodarkom państw członkowskich Unii Europejskiej, w tym polskiej, szybciej i skuteczniej wychodzić z recesji wywołanej pandemią koronawirusa. Aż 60 mld euro, w tym 25 mld bezzwrotnej pomocy to kawałek tortu przygotowany dla Polski. To ponad 250 mld zł. Z tymi pieniędzmi, uzupełnionymi przez kolejne miliardy z Wieloletnich Ram Finansowych 2021-2027, możemy planować śmiałą wizję nowoczesnego państwa, które zapewnia swoim obywatelom dobrą jakość życia i usługi publiczne takie, jak ochrona zdrowia, edukacja, transport na najwyższym poziomie. Dzięki tym środkom możemy zmodernizować szpitale, zapewniając pacjentom standard leczenia porównywalny z zachodnioeuropejskim. Te pieniądze pozwolą na stosowanie w Polsce najnowocześniejszych technologii medycznych w leczeniu chorób cywilizacyjnych, w tym chorób kardiologicznych i onkologicznych. Bez środków z Funduszu Odbudowy to nie będzie możliwe.
Fundusz Odbudowy to także finansowanie zielonej transformacji, koniecznej w Polsce, bo z 50 miast z najbardziej zatrutym powietrzem w Unii Europejskiej 36 to miasta polskie. To dlatego 50 tysięcy osób rocznie umiera w naszym kraju z powodu zanieczyszczenia powietrza. Dekarbonizacja musi zatem rozpocząć się od zaraz, ale musi uwzględnić finansowanie transformacji, w przeciwnym razie koszty społeczne, szczególnie na Śląsku, byłyby ogromne. Bez środków z Funduszu Odbudowy to nie będzie możliwe.
Fundusz Odbudowy to szansa dla cyfrowej modernizacji kraju. Zaniedbania kilku ostatnich lat w tym obszarze ujawniła pandemia, np. platforma edukacyjna e-podręcznik, powstała za rządów PO-PSL, to jedyny instrument, jakim rząd PiS dysponował, żeby wesprzeć nauczycieli w edukacji on-line, to także brak dostępu do internetu wykluczający tysiące uczniów z procesu kształcenia.
Cyfryzacja i rozwój gospodarczy po pandemii muszą być wzmocnione masową implementacją nowych technologii, w tym również technologii 5G. Bez środków z Funduszu Odbudowy to nie będzie możliwe. Fundusz Odbudowy jest wreszcie instrumentem niezbędnym dla odbudowy małych i średnich polskich firm, które w wyniku decyzji rządu o lockdownie ucierpiały w czasie pandemii.
W tym kontekście działania rządu PiS, który w 2020 roku przez wiele tygodni starał się zablokować przyjęcie Funduszu Odbudowy i budżetu Unii Europejskiej na lata 2021–2027, były nieodpowiedzialne i niezrozumiałe dla opinii publicznej w Polsce i zagranicą. Postawa rządu polskiego łamała unijną solidarność, wstrzymując środki finansowe dla innych państw Wspólnoty. Obawa rządu PiS przed powiązaniem funduszy unijnych z praworządnością – podstawową wartością Wspólnoty - opóźniła prace nad przyjęciem rozwiązań koniecznych dla naprawienia szkód gospodarczych i społecznych, jakie wyrządziła pandemia koronawirusa.
Dzisiaj, gdy Europa stoi w obliczu trzeciej fali pandemii, a polskie firmy z zamkniętych branż bankrutują, działanie opóźniające środki z Funduszu Odbudowy jest działaniem na szkodę Polski i jej obywateli. Pytamy zatem, dlaczego rząd PiS nie zwrócił się jeszcze do Sejmu RP o ratyfikowanie decyzji o dochodach własnych Unii Europejskiej? Dlaczego Premier nie potrafi uzyskać większości dla tej decyzji we własnym rządzie? Przypomnijmy, większości dla decyzji, którą Mateusz Morawiecki podpisał już w imieniu Polski, bo przecież Rada Europejska przyjęła ją jednomyślnie.
Sześć państw już ratyfikowało decyzję o Funduszu Odbudowy, a rządy pozostałych ustaliły z parlamentami daty ratyfikacji. Tymczasem rząd PiS wciąż nie ma w swoim środowisku politycznym większości dla projektu, który dla polskiej gospodarki, dla rozwoju naszego kraju, dla jakości życia w Polsce i wysokości dochodów naszych obywateli w przyszłości ma znaczenie fundamentalne.
Ale ratyfikacja to nie wszystko. Jednocześnie z tym procesem państwa członkowskie muszą przedłożyć Komisji Europejskiej Krajowe Programy Odbudowy. Ostateczny termin to koniec kwietnia, ale Komisja apelowała do rządów o złożenie przynajmniej draftu do końca lutego. Niemcy swój KPO złożyły już w grudniu, ale rząd PiS od sierpnia minionego roku kłóci się ze swoimi koalicjantami o ministerstwa, spółki skarbu państwa, o wpływy i partyjne interesy, zamiast prowadzić szeroką debatę o Krajowym Programie Odbudowy (KPO).
Nie przeprowadzono konsultacji KPO, chociaż udział samorządów, organizacji pozarządowych i partnerów społecznych jest wymogiem Rozporządzenia o Funduszu Odbudowy. To miały być konsultacje, „których wkład będzie odzwierciedlony” w Programie Odbudowy, miały być prowadzone w czasie przygotowania Programu i w czasie jego implementacji. To się już nie stanie. Nie ma czasu na prawdziwe konsultacje, które miałyby wpływ na ostateczny kształt KPO. Ale przecież właśnie o to chodziło rządowi PiS, który jak zwykle będzie próbował oszukać KE, przeprowadzając działania symulowane i fasadowe. I może nawet mu się uda. Tylko gdzie w tych działaniach jest interes Polski?
---
Izabela Leszczyna - Poseł na Sejm RP, Wiceminister Finansów w latach 2013-2015