Media też są ofiarą pandemii. Rząd PiS to wie, dlatego chce je brać głodem. A potem założyć kaganiec.

Od kilkunastu godzin zastanawiamy się po co rząd PiS wprowadza akurat teraz tzw. „haracz medialny”? Jedno jest pewne: nie po to, aby wspomagać walkę z pandemią. Gdyby rząd chciał naprawdę zaangażować środki znajdujące się w sektorze mediów do walki z covid 19 miał do tego świetną okazję wtedy, kiedy decydował o przekazaniu 2 mld na propagandę w mediach rządowych. To 5 razy więcej niż środki, które miałyby trafić do NFZ z podatku od reklamy (ok 400 mln). 

Przejąć media publiczne było PiS-owi łatwo – wystarczyło w wieczór sylwestrowy 2015 zmienić ustawę umożliwiającą rządowi odwołanie Zarządów oraz Rady Nadzorczej TVP i Polskiego Radia i powołanie nowych, bez żadnych procedur. Ale z mediami prywatnymi już tak łatwo nie jest. Dlatego od pięciu lat słyszymy tylko zapowiedzi „zrobienia porządku” z mediami poprzez „repolonizację” i „dekoncentrację”. To jest jednak trudne prawnie, politycznie i ekonomicznie. I na szczęście okazywało się dotąd za trudne dla tej ekipy nieudaczników. Próby bezpośredniego przejęcia Agory czy TVN24 też na szczęście spełzły na niczym. 

Prezes musiał być tym coraz bardziej zniecierpliwiony, bo przejęcie pełnej kontroli nad mediami w Polsce to cel, którego ciągle nie może zrealizować. Dlatego, nie mogąc zaspokoić apetytów prezesa, PiS w desperacji podejmuje próbę wzięcia mediów komercyjnych „głodem”, dobierając się do tego co jest podstawą ich egzystencji – do przychodów reklamowych. Prędzej czy później część z tych mediów mogłaby tego ekonomicznie nie wytrzymać i np. skorzystać z propozycji przejęcia przez podmioty zależne od władzy (np. Spółek Skarbu Państwa) Tak się działo na Węgrzech.

Drugi mechanizm zawarty w tej ustawie to przekazanie części z tych środków (35 %) z powrotem do mediów, ale wskazanych przez urzędników Ministerstwa Kultury. Dotychczasowe doświadczenia z rozdziałem środków przez rząd nie pozostawiają wątpliwości, że również i tym razem trafiłyby one do mediów popierających władze lub do mediów rządowych, zwanych dla niepoznaki publicznymi. W efekcie przychody reklamowe TVN24 mogłyby zasilić przykładowo TV Trwam albo TVP Info, a przychody Radia RMF FM trafiłyby na przykład do Radia Maryja lub PR24.

Nie ma co kryć: media też są ofiarą pandemii. Podatek musiałby więc pogłębić ich problemy. Prawdopodobnie musiałyby wzrosnąć ceny reklam. A to oznacza wzrost cen towarów i usług co odbije się na konsumentach. Zwłaszcza niektóre segmenty rynku objęte regulacją są w dramatycznej sytuacji – outdoor, a jeszcze bardziej kina: to sektor, który w wyniku pandemii stoi na skraju katastrofy. Dokładanie im podatku od reklam byłoby w tej sytuacji wyrokiem śmierci. To tak, jakby obłożyć nowym podatkiem restauracje, upadające z powodu zamknięcia działalności od blisko roku. Dodajmy: nie wykluczam, że kina znalazły się tu tylko dlatego, że jedna z sieci – Helios – należy do znienawidzonej przez władze Agory. Firma outdoorowa AMS zresztą również.

To nie koniec radykalnych przeobrażeń na rynku mediów. Nowe regulacje dyskryminują nadawców prywatnych. Ale nie dlatego, że podatek nie dotyczyłby TVP i Polskiego Radia – media „publiczne” również byłyby objęte tym podatkiem. Jednak dla nich problem byłby niewielki, ponieważ otrzymują one 2 mld z budżetu i ok. 750 mln z abonamentu, a więc wpływy z reklamy stanowią tylko niewielką część ich przychodów. Inaczej mówiąc nadawcom „publicznym” państwo jedną ręką zabierałoby kwoty liczone w milionach, podczas kiedy drugą przekazuje sumy liczone w miliardach. A mediom prywatnym zabrano by istotną część ich jedynego przychodu.

Trzeba też patrzeć na dobro publiczne. A nie ma wolności słowa bez wolnych mediów, niezależnych od władzy, które patrzą tej władzy na ręce, ujawniają nadużycia i błędy.
Cała operacja ma na celu uderzenie właśnie w te media, które opisują krytycznie polską rzeczywistość, ujawniają afery i pokazują patologie władzy. Osłabienie ekonomiczne tych mediów będzie prowadzić do osłabienia ich pozycji rynkowej, a z czasem może wręcz niektóre z nich w ogóle z rynku wyeliminować lub umożliwić ich przejęcie przez podmioty związane z władzą. Wtedy zostawałyby tylko media realizujące cele propagandowe władzy, tak jak dziś realizują je media rządowe zwane „publicznymi”. To byłby koniec wolności słowa w Polsce.

Oczywiście w złej operacji zagłodzenia mediów prywatnych i założenia im kagańca mówi się o opodatkowaniu gigantów cyfrowych. Ale to mrzonki podobne do zapowiedzi Ministerstwa Sprawiedliwości, przewidujących karanie Facebooka czy Twittera za ograniczanie wypowiedzi indywidualnych użytkowników, nie przestrzegających regulaminów tych platform. Jakiekolwiek skuteczne kształtowanie relacji ze światowymi gigantami takimi jak Google czy Facebook możliwe jest tylko na poziomie UE. I z tego powinniśmy korzystać.

I jeszcze w sprawie przejęcia przez Orlen Polska Press: media lokalne i regionalne to ważny element demokracji. Pod warunkiem, że będą niezależne i samodzielne. Nie powinny być sterowane przez centralny podmiot, a już w szczególności zależny od rządu. To zaprzeczenie ich misji. Dlatego po przejęciu władzy od PiSu powinny być oddane społecznościom lokalnym – przede wszystkim zespołom redakcyjnym, ewentualnie lokalnym podmiotom zaangażowanym w życie danego regionu, którym zależy na rozwoju lokalnych niezależnych mediów.

---

Krzysztof Luft jest dziennikarzem, wykładowca w Collegium Civitas, w latach 1999–2001 rzecznik prasowy rządu Jerzego Buzka, a w latach 2010–2016 członek KRRiT.

Opinie

Kto da im skrzydła?

Etyka dobromyślności

Państwo bez głowy

Władza silniejsza niż nienawiść

To nie koniec bitwy o Śląsk

Czarne dwa lata polskiej edukacji

Ojczyzna

Tylko klęska Putina zapewni pokój

„Polacy, pamiętajcie o Białorusi”*

O mądrości

Jak trwoga to do samorządów

Kto zatruł Odrę?

Polityka, Kościół, wybory

Historia według Roszkowskiego

Tischner: człowiek o szerokich rękawach

Kłamstwo polityczne

Jak działa społeczeństwo obywatelskie?

Abecadło wojennych zbrodni

Bezpieczeństwo, wolność, jedność

Koniec epoki złudzeń

To Ziobro rozdaje dziś karty

(S)prawa Polek

Polskie firmy pod ścianą, a rząd udaje, że problemu nie ma

Nie ma Polski solidarnej, bez Polski przedsiębiorczej

Państwo bez mocy

Układ Warszawski bis

Prawdziwa skala drożyzny dopiero przed nami!

Czuły patriotyzm

Gdy zwycięzca nie bierze wszystkiego

Zapełnić pustkę w życiu i portfelu

Suwerenność i duma