Polska edukacja znalazła się w niezwykle trudnym miejscu. Reforma byłej minister Anny Zalewskiej zdemolowała organizacyjnie i programowo tworzoną przez ponad dwadzieścia lat strukturę. Nienawiść wobec nauczycieli promowana przez rządzących i rządowe media w trakcie ogólnopolskiego strajku wyparła ze szkoły wielu wartościowych i doświadczonych belfrów. Bierność władzy wobec rzeczywistych problemów edukacji sprawia, że z roku na rok więcej szkół boryka się z deficytem kadr. W tym trudnym otoczeniu aktualny minister zamiast proponować rozwiązania – wszczyna ideologiczną wojnę z wyimaginowanymi wrogami. Zarządzający polską oświatą nie kierują się ku edukacji przyszłości, ale marzy im się narodowy skansen edukacyjny.

Mądre formowanie edukacji przyszłości przyświecało autorom reformy systemu edukacji, która wdrażana była przez rząd Jerzego Buzka u schyłku lat 90. ubiegłego wieku. Ówczesny minister edukacji narodowej Mirosław Handke wielokrotnie wskazywał, że rolą szkoły jest przygotowanie młodego człowieka do życia w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu społecznym, gospodarczym i międzynarodowym. Szkoła miała stać się miejscem przygotowującym do życia, kształcącym praktycznie i rozwijającym przede wszystkim umiejętności. Cele wówczas wskazywane są zawsze aktualne, bowiem szkoła musi się zmieniać wraz ze zmieniającym się światem. Szkoła, która nie zmienia się, staje się bezużyteczna. Przestaje spełniać oczekiwania nie tylko swoich głównych interesariuszy, jakimi są kształceni młodzi ludzie, ale również przestaje odpowiadać na potrzeby społeczne i ekonomiczne.

Wymiar 1: Uczeń i świat

Zarządzający systemem edukacji nie powinni nigdy zapominać, kto stanowi centrum i samo sedno oświaty. W centrum tego systemu zawsze powinien być młody człowiek, czyli uczeń. Szkoła zatem powinna realizować jego potrzeby. Ukierunkowanie na ucznia i umiejscawianie go w samym centrum całego polskiego systemu edukacyjnego jest charakterystyczne dla polskich norm prawnych regulujących politykę edukacyjną. W konstytucji z 1997 r. mowa, że choć „rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”, to jednak „wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania” (art. 48). Nawet w preambule Ustawy z dn. 14 grudnia 2016 r. Prawo oświatowe napisano, że „szkoła winna zapewnić każdemu uczniowi warunki niezbędne do jego rozwoju, przygotować go do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności”. Praktyka edukacyjna powinna dowodzić, że to właśnie ów uczeń stanowi punkt odniesienia całego systemu edukacji, który ma być dla niego przygotowaniem do dorosłego życia społecznego i zawodowego.

Aby realnie uczynić ucznia centrum systemu edukacyjnego, koniecznym będzie przygotowanie nowej podstawy programowej, a na jej podstawie – nowych programów nauczania. Konieczne jest zakończenie z anachronicznym postrzeganiem ucznia jako biernej masy, której zadaniem jest przyswojenie pewnego katalogu akademickiej wiedzy. Aktualnie obowiązujące podstawy programowe obciążają uczniów gigantyczną ilością szczegółowej wiedzy, której nie da się wpoić inaczej jak pamięciowo. Szkoła powinna kształtować umiejętności, przede wszystkim zaś zdolność do wyszukiwania informacji oraz wykorzystywania różnych ich źródeł. We współczesnym świecie, w którym każdy jeden smartfon pozwala na znalezienie wszelkich możliwych informacji, grube podręczniki przeładowane encyklopedycznymi informacjami są zwyczajnym anachronizmem. Zadaniem szkoły powinno być kształtowanie człowieka krytycznego wobec różnorodnych przekazów medialnych, niepodatnego na sugestie i manipulacje ze strony wielkich korporacji i świata reklamy.

Młody człowiek nie musi być alfą i omegą, która sypie jak z rękawa podręcznikową faktografią, ale powinien potrafić właściwie wykorzystywać zdobycze cywilizacyjne. Szkoła ma przygotować młodego człowieka do funkcjonowania we współczesnym świecie, zarówno społecznym, jak również politycznym, prawnym i gospodarczym. A ponieważ świat ten jest coraz bardziej zmienny, dynamiczny i niepewny, to tym bardziej trudno wyobrazić sobie nowoczesną szkołę, która nie zapewnia młodym ludziom odpowiedniego wsparcia psychicznego i psychologicznego. Właściwie świadczona przez placówki edukacji publicznej pomoc psychologiczno-pedagogiczna może być dla młodych ludzi szansą na kształtowanie wiary w siebie i swoje możliwości, pędu do samodoskonalenia, a także wdrażanie modelu uczenia się przez całe życie. Ważne, aby szkoła otwierała młodemu człowiekowi oczy na problemy współczesnego świata, przede wszystkim wynikające z nadciągającej katastrofy klimatycznej, a także by budziła w nim przekonanie, że to właśnie od jego decyzji i przyjętego modelu codziennego życia zależeć będzie przyszłość naszej planety i całego ekosystemu.

Wymiar 2: Nauczyciel i rynek

W polskiej konstytucji wskazano, że „każdy ma prawo do nauki” (art. 70 ust. 1), a „władze publiczne zapewniają obywatelom powszechny i równy dostęp do wykształcenia (art. 70 ust. 4). W preambule Ustawy z dn. 14 grudnia 2016 r. Prawo oświatowe wskazano, że „oświata w Rzeczypospolitej Polskiej stanowi wspólne dobro całego społeczeństwa”. Natomiast w preambule Ustawy z dn. 26 stycznia 1982 r. Karta Nauczyciela ustawodawca przywołuje „doniosłą rolę oświaty i wychowania w Rzeczypospolitej Polskiej” i dostrzega „szczególną rangę społeczną zawodu nauczyciela”. Wśród obowiązków nauczycieli wymienianych w Karcie Nauczyciela wskazuje się: rzetelne realizowanie zadań dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych; zapewnianie uczniom bezpieczeństwa podczas zajęć organizowanych przez szkołę; wspieranie każdego ucznia w jego rozwoju; dążenie do pełni własnego rozwoju osobowego i samodoskonalenie zawodowe; kształcenie i wychowywanie młodzieży w duchu umiłowania ojczyzny, poszanowania konstytucji oraz w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka; kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów (art. 6). Właściwie trudno korygować cokolwiek w tak pięknych zapisach polskiego prawa oświatowego.

Tymczasem od lat liczba nauczycieli regularnie spada, a spadek ten nie może być uzasadniany wyłącznie niżem demograficznym. Zawód nauczyciela dawno już nie jest szczytem marzeń dla młodych ludzi, choć jeszcze utrzymuje się stosunkowo wysoko w wynikach prestiżu społecznego. Przede wszystkim związane to jest z fatalnym systemem wynagradzania nauczycieli, który sprawia, że zawód ten rzadko wykonywać chcą najzdolniejsi absolwenci poszczególnych kierunków studiów. Już dziś nauczyciele stażyści i kontraktowi zarabiają mniej niż pracownicy obsługi szkoły, a pensja nauczyciela mianowanego czy dyplomowanego ustępuje wynagrodzeniom specjalistów średniego stopnia w sektorze prywatnym. Dyrektorzy szkół już dziś borykają się z problemem, jakim jest znalezienia nauczycieli takich przedmiotów, jak: informatyka, chemia, biologia czy fizyka. Za kilka lat czeka nas w Polsce hekatomba braku kadr nauczycielskich, którą powstrzymać można jedynie natychmiastowym działaniem. Nie ma alternatywy: należy zreformować wynagrodzenia nauczycieli, wprowadzić elastyczność pozwalającą dyrektorom na nagradzanie najlepszych i przyciąganie do pracy w szkole osoby wykonujące konkurencyjne zawody na rynku pracy.

Nie da się – rzecz jasna – objąć szkoły i całej działalności edukacyjnej logiką obowiązującą na wolnym rynku, jednakże koniecznym jest, aby zarządzający szkołami mogli również konkurować z sektorem prywatnym. Jak bowiem mamy wymagać bardzo dobrego kształcenia naszych dzieci od fatalnie wynagradzanych nauczycieli? Oczekiwanie, że nauczyciele będą kształcić kreatywnych, krytycznych, odważnych i mądrych obywateli, kiedy sami chwytają się każdej dodatkowej godziny, żeby tylko dorobić do nędznej pensji, wydaje się tyleż nierealne, co absurdalne. Ponadto zreformowany powinien zostać system kształcenia nauczycieli oraz ich awansu. Nauczyciel powinien być przygotowany do pracy z młodzieżą, która boryka się z takimi a nie innymi problemami. Nie da się współcześnie abstrahować od cyfryzacji i komputeryzacji, jaka objęła również szkołę. Nauczyciel musi być biegły w nowoczesnych technologiach i skłonny do innowacji w procesie kształcenia. Musi on jednak mieć świadomość, że jego szanse na awans zawodowy i finansowy są realne, a jego praca zawsze podlega rzetelnej, wiarygodnej i legalnej ocenie. Nie ma to być ocena analogiczna do oceniania obecnego w wielkich korporacjach, bo przecież nauczyciel nie ma być „korporacyjnym szczurem”, ale ma ona prowadzić do wniosków adekwatnych do wniesionego przez nauczyciela trudu, wkładu pracy i zaangażowania oraz osiąganych wyników.

Wymiar 3: Samorządy i pieniądze

Zadania edukacyjne należą do zadań publicznych – jak to określono w konstytucji – „służących zaspokajaniu potrzeb wspólnoty samorządowej” (art. 166 ust. 1). Wskazano również, że „jednostkom samorządu terytorialnego zapewnia się udział w dochodach publicznych odpowiednio do przypadających im zadań” (art. 167 ust. 1). W Ustawie o finansowaniu zadań oświatowych zapisano, że „środki niezbędne do realizacji zadań oświatowych jednostek samorządu terytorialnego (…), w tym na wynagrodzenia nauczycieli oraz utrzymanie placówek wychowania przedszkolnego, szkół i placówek, są zagwarantowane w dochodach jednostek samorządu terytorialnego” (art. 3 ust. 2). Tymczasem – co od lat wyraźnie mówią wszyscy samorządowcy – środki przekazywane samorządom na realizację zadań oświatowych w ramach oświatowej części subwencji ogólnej nie wystarczają na pokrycie wydatków samorządów. Choć w istocie subwencja oświatowa każdego roku jest wyższa, to jednak jej wzrost jest wolniejszy od wzrostu wydatków, jakie pokrywają samorządy terytorialne w związku z polityką edukacyjną. Zdecydowana większość samorządów dopłaca ze środków własnych do subwencji, aby zapewnić realizację zadań oświatowych. Również wprowadzanymi przez ministerstwo podwyżkami dla nauczycieli są zwykle de facto obciążane samorządy.

Jeśli polska szkoła ma być nowoczesna i skutecznie kształcić przyszłych pracowników i obywateli, musi być ona finansowana adekwatnie do kosztów i rangi jej zadań. Przede wszystkim konieczne jest odejście od szkodliwego i ignoranckiego postrzegania edukacji jako kosztu, nie zaś inwestycji. Źle finansowana szkoła wymusza prywatyzację części zadań oświatowych i sprawia, że część obywateli zdecyduje się lub będzie zmuszona na zakup pewnych usług edukacyjnych na wolnym rynku. Konieczne jest zatem skorygowanie sposobu naliczania części oświatowej subwencji ogólnej tak, aby w większym stopniu środki te pokrywały rzeczywiste zapotrzebowanie samorządów. Mechanizm naliczania subwencji powinien być na tyle elastyczny, aby brać pod uwagę również konkurencyjność lokalnych rynków i kosztochłonność zadań edukacyjnych świadczonych, zarówno w małej wsi na Podkarpaciu, jak również w samym centrum stołecznej Warszawy. Przeznaczane na oświatę środki obejmować powinny także szeroki pakiet wsparcia pomocy psychologiczno-pedagogicznej, promocję sportu i kultury fizycznej, a także umożliwienie na szeroką skalę rozwijania indywidualnych zdolności i talentów młodych ludzi, niezależnie od komercyjnej wartości tak rozwijanych umiejętności.

Wyjście ze skansenu autokratyzmu

Szkoła w globalizującym się społeczeństwie i w realiach liberalnej demokracji nie może być instrumentem państwowego centralizmu. Patrząc na wymiar 1: „Uczeń i świat” – zadaniem szkoły jest pomóc uczniowi zrozumieć i poznać samego siebie. Być dla młodego człowieka miejscem, w którym będzie on się czuł bezpiecznie – swoistym azylem, szczególnie w sytuacji, kiedy dom rodzinny niekoniecznie jest w stanie zrealizować wszystkie swoje zadania. Patrząc na wymiar 2: „Nauczyciel i rynek” – zadaniem szkoły jest stworzenie przyjaznego i zarazem konkurencyjnego środowiska pracy dla nauczycieli. Nauczycielom ma jednak gwarantować nie wyłącznie pewność zatrudnienia, ale przede wszystkim możliwości rozwoju i awansu, także finansowego. Za większymi możliwościami oferowanymi nauczycielom, pójdą większe oczekiwania od samych nauczycieli. Patrząc na wymiar 3: „Samorządy i pieniądze” – zadaniem szkoły ma być nie tylko realizowanie polityki oświatowej państwa, ale także pełnienie funkcji aktywnego ośrodka społeczności lokalnej. Samorządowcy wiedzą, że szkoła to inwestycja, ale na inwestycję tę należy samorządom zagwarantować odpowiednie środki publiczne.

Czas najwyższy, abyśmy odeszli w Polsce od pruskiego modelu edukacji, który w ostatnich latach odradza się i przeżywa – za sprawą działań władz oświatowych – swój niechlubny renesans. Szkoła w jej pruskim wydaniu miała przede wszystkim kształcić i socjalizować, a od ucznia oczekiwała pokory i posłuszeństwa. Model taki może i był korzystny dla władzy w reżimach totalitarnych i autorytarnych, jednakże jest radykalnie sprzeczny z tym, jak szkoła powinna funkcjonować w państwie demokratycznym. Należy przy tym mieć świadomość, że z dnia na dzień nie uczynimy z Polski Finlandii ani choćby Danii, jednakże warto, abyśmy korzystali z dobrych i skutecznych rozwiązań wdrażanych w państwach, które stały się symbolem edukacyjnego sukcesu. Należy również pamiętać, że szkoła nie znosi rewolucji! Kolejna reforma – choć słusznie należy obawiać się używania tego określenia – edukacji nie dość, że musi być efektem konsultacji różnorodnych środowisk oświatowych, powinna zostać przeprowadzona zgodnie z prawidłami sztuki reformatorskiej: rozłożona w czasie, dobrze przygotowana, zabezpieczona finansowo i popierana przez środowisko. Czy jednak Paryż wart jest mszy? Tak, zdecydowanie! Wyjście z edukacyjnego skansenu to jedyna szansa na zbudowanie edukacji przyszłości.

---

Sławomir Drelich – politolog i etyk, adiunkt na Wydziale Politologii i Studiów Międzynarodowych UMK w Toruniu, nauczyciel w I Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu. Współzałożyciel periodyku naukowego „Dialogi Polityczne”, publicysta kwartalnika „Liberté!”.

Analizy

Białoruś to nie jest żadna część „ruskiego miru”

Wieś nie potrzebuje jałmużny

Puste obietnice znachorów

Państwo maratończyk, a nie państwo sprinter

Co zrobić, by każdy znalazł dach nad głową

Po pierwsze: język i aktywność

Bliżej (z) miasta

Pyrrusowe zwycięstwo Orbána

Nowa era pracy?

Źle ma się Polska

Zieleń, rewitalizacja, miasto

Klimat - energetyka - zmiana

Wyzwania nowoczesnej polityki naukowej

Kosztowna szarża Kaczyńskiego i Błaszczaka

Jak trwoga, to do samorządów

Była Polska w ruinie, będzie samorząd w ruinie

Patrząc w stronę Niemiec...

Ochrona zdrowia w Polsce - droga do lepszej jakości i dostępności systemu

Wolność. Internet. Nowe otwarcie?

„Mrożenie” środków na nagrody w rolnictwie

Postpandemiczne wyzwania gospodarcze dla Polski

Budżet partycypacyjny. Ewaluacja