Ekosystemy na świecie znalazły się pod bezprecedensową presją. Już teraz możemy mówić o trwającym, kolejnym, szóstym w liczącej ponad trzy miliardy lat historii życia na Ziemi wielkim wymieraniu gatunków. Dramatycznie zmienia się klimat na naszej planecie, a wszystko wskazuje, że to zaledwie początek zmian. Za zmiany bezpośrednio i pośrednio odpowiada jeden gatunek – człowiek rozumny (Homo sapiens).

Może się wydawać, że Polska położona jest w stosunkowo bezpiecznym miejscu – jak do tej pory nie dotykają nas spektakularne, nagłe i wielkoskalowe kataklizmy. Podobnie jest ze światem żywym: mimo że zieleni w otoczeniu człowieka ubywa, to wciąż wydaje się, że nie jest źle. Jednak pewne procesy nie mają prostego przełożenia na widoczny efekt: często zmiany kumulują się w niezauważalny sposób, a ich ostateczny, negatywny rezultat bywa tak odsunięty w czasie, że osoba bez fachowego przygotowania ma trudność z powiązaniem przyczyny ze skutkiem.

Dlatego warto nieco wybiec w przyszłość i zastanowić się nad tym, jakie główne czynniki zagrażają przyrodzie naszego kraju i które spośród nich stanowią największe wyzwanie. Jest to niezmiernie ważne, bo prawidłowa diagnoza jest zawsze pierwszym krokiem do podjęcia niezbędnych działań. 

 

W wyniku zmian klimatu coraz częściej naszą przyrodę będą dotykać nagłe katastrofalne zdarzenia pogodowe. Na zdjęciu skutki nawałnicy z 2017 roku w okolicach Suszka.

 

Katastrofa klimatyczna – tu i teraz 

Najpoważniejszym, a zarazem najbardziej ignorowanym zagrożeniem jest antropogeniczna zmiana klimatu. W wyniku nieustannego emitowania do atmosfery przez gospodarki światowe wielkiej ilości gazów cieplarnianych (przede wszystkim dwutlenku węgla powstałego ze spalania paliw kopalnych, ale też innych, często wielokrotnie bardziej szkodliwych, jak metan) wzmacniany jest efekt cieplarniany, który powoduje zatrzymywanie w atmosferze Ziemi coraz większych ilości energii. Wpływa to na globalne ocieplanie się klimatu, zwiększanie się liczby i siły gwałtownych zjawisk atmosferycznych i całą kaskadę zmian w klimacie różnych obszarów Ziemi. W przypadku Polski główne efekty tych zjawisk oddziałujących na przyrodę to:

–     podniesienie się średniej rocznej temperatury powietrza (przewiduje się, że do 2050 roku temperatura może wzrosnąć o 2,5ºC w stosunku do temperatur w epoce przedindustrialnej, co będzie skutkowało praktycznie zanikiem zim z pokrywą śnieżną);

–     zmieniona dystrybucja opadów (więcej opadów nawalnych, dłuższe okresy suszy, a tym samym coraz mniejsza będzie dostępność wody dla roślin i gospodarki; do tej pory opady śniegu deponowały się zimą i topniejąc wiosną, zapewniały wodę rzekom oraz wzrastającym roślinom, obecnie znaczna część zimowego opadu odpływa, co powoduje nasilenie suszy wiosennej, i ten trend będzie się umacniał);

–     większa liczba gwałtownych, nieraz katastrofalnych zjawisk pogodowych (katastrofalne burze, nawalne deszcze, orkany, trąby powietrzne, ale też fale upałów i późnowiosenne fale mrozów)[1].

W wyniku powyższych zmian dla istotnej części roślin i zwierząt obecny klimat staje się niekorzystny, a w nieodległym czasie lista tych gatunków będzie się jeszcze poszerzała. Już teraz między innymi z powodu zmian klimatycznych zamiera świerk pospolity, zagrożone są modrzew zwyczajny, brzoza brodawkowata czy podstawowy gatunek polskich lasów – sosna zwyczajna. Łącznie zagrożone staje się około 75% powierzchni lasów w Polsce. W przypadku naturalnych zmian klimatu, trwających setki czy tysiące lat, byłby wystarczający czas, aby w drzewostanach w miejscu zanikających gatunków pojawiły się inne, a wraz z nimi wytworzył się cały układ zależności ekologicznych. Jednak obecne zmiany są na tyle nagłe, że istnieje znaczące ryzyko skrajnie niekorzystnego i rewolucyjnego przemodelowania naszych rodzimych ekosystemów[2].

 

Katastrofalny zanik świerka

Na terenie Beskidów od kilkunastu lat obserwujemy zamieranie świerków – w wielu miejscach wciąż głównego gatunku lasotwórczego. Przyczyny tego są złożone, ale główną rolę odgrywają błędy z dość odległej przeszłości (sadzenie świerków w nieodpowiednich siedliskach, czasem stosowanie sadzonek obcego pochodzenia) oraz coraz mocniej oddziałująca zmiana klimatu. Łącznie czynniki te powodują, że wielkie obszary ulegają wylesianiu, co jest niebezpieczne, szczególnie w górach, ponieważ tereny wylesione są wielokrotnie bardziej narażone na erozję gleby.  

 

Ocieplenie klimatu oznacza również, że występujące w naszym kraju gatunki roślin będą wiosną wcześniej rozpoczynać wegetację, przez co będą bardziej narażone na późnowiosenne przymrozki. W roku 2020 na dużych obszarach przymrozki uszkodziły młode liście buka pospolitego. Drzewa w większości przetrwały, ale stres, jakiemu zostały poddane, odbił się na ich kondycji i rocznych przyrostach. Coraz cieplejsze zimy powodują, że pojawiające się w Polsce nowe, nieobserwowane dotąd gatunki roślin i zwierząt mogą przetrwać niekorzystne warunki i zadomowić się, a gatunki ciepłolubne, dotychczas występujące tylko na ograniczonych obszarach, poszerzać swoje zasięgi. Nowi przybysze, zwłaszcza jeżeli rozprzestrzeniają się szybko i licznie, mogą wprowadzać wiele zaburzeń w ustabilizowanych układach ekologicznych.

Gatunki nowo obserwowane w naszym kraju mogą być dla nas ciekawe, jak słynna „czarna pszczoła” – zadrzechnia fioletowa, ale mogą to być też gatunki niebezpieczne, jak komar tygrysi – owad będący nosicielem wielu niebezpiecznych chorób (na przykład dengi czy żółtej febry). Ten ciepłolubny gatunek nie został jeszcze odnotowany na terenie Polski, ale wciąż poszerza swój zasięg i przy zachowaniu obecnych trendów klimatycznych należy się liczyć z jego pojawieniem się również w Polsce.

Gatunki inwazyjne po zawleczeniu przez człowieka wypierają gatunki rodzime, nieraz pustosząc całe ekosystemy. Na zdjęciu rdestowiec ostrokończysty Reynoutria japonica – roślina zajmująca coraz większe połacie terenów przyrodniczo cennych.

 

Rdestowiec – groźny przybysz

Spektakularnym przykładem gatunku inwazyjnego jest rdestowiec ostrokończysty. Roślina ta pochodzi z południowej Azji. W Europie pojawiła się w połowie XIX wieku i od tego czasu opanowała rozległe tereny. Rozmnaża się przez kłącza czy ukorzenianie nawet niewielkich fragmentów rośliny. Szczególnie niebezpieczna jest w dolinach naszych największych rzek, gdzie degraduje naturalne siedliska przyrodnicze. Zbiorowiska składające się z kilkudziesięciu gatunków roślin przekształcają się w niemal jednogatunkowe zarośla. W wyniku tego ubożeje również świat zwierzęcy i wzrasta wrażliwość całego siedliska na kolejne zaburzenia. 

 

Degradacja gleb

Kolejnym niebezpiecznym zjawiskiem jest degradacja gleb. Obejmuje ona dużą część terenu Polski i wszystko wskazuje na to, że zjawisko to będzie się nasilać. Według raportu Komisji Europejskiej wyróżniamy następujące główne mechanizmy degradacji gleb:

– pustynnienie,

– erozja,

– spadek zawartości glebowej materii organicznej,

– zanieczyszczenie,

– zasklepianie i zagęszczenie struktury,

– spadek różnorodności biologicznej,

– zasolenie i zakwaszenie,

– powodzie i osuwiska.

Głównym czynnikiem aktywującym i intensyfikującym te mechanizmy jest gospodarka rolna – ta wielkoobszarowa, z monokulturami upraw, zmechanizowana i prowadzona w sposób niekorzystny dla przyrody. W następstwie orki wzrasta intensywność procesów oddychania, co w efekcie doprowadza do utraty żyzności przez gleby, maleje zawartość węgla organicznego, dochodzi do upośledzenia krążenia pierwiastków oraz do zubożenia składu fauny glebowej. Ciężkie maszyny rolnicze powodują ubijanie i zagęszczanie gleby. Nadmierne i często niewłaściwe stosowanie środków ochrony roślin i nawozów sztucznych powoduje niekorzystne zmiany w faunie glebowej, a także zakwaszenie gleby. Źle przeprowadzone melioracje powodują nadmierny odpływ wody, co pogłębia suszę glebową. Wszystko to razem powoduje, że kondycja gleby jest coraz gorsza, a dalsza uprawa i utrzymanie rolniczej produktywności w tym samym miejscu wymaga coraz większych nakładów finansowych. Wytworzoną w wyniku długotrwałych procesów równowagę glebową łatwo szybko zniszczyć, ale niezmiernie trudno odtworzyć; taki proces wymaga znacznie dłuższego czasu i więcej wysiłku. Degradacja i przesuszenie gleb sprzyjają tzw. burzom pyłowym, gdy porywisty wiatr i prądy konwekcyjne wywiewają z przesuszonych gleb piasek i pył. Wiosną 2019 r. na dużych obszarach Kujaw oraz Lubelszczyzny doświadczaliśmy burz pyłowych, na skalę, jaka wcześniej nie była obserwowana w naszym kraju[3]. Rozmiary tego zjawiska nie są jeszcze tak katastrofalne, jak w Stanach Zjednoczonych w latach 30. XX wieku, ale jeżeli nie zmienimy stosowanego modelu użytkowania ziemi, problem będzie się nasilał. Podobnie jak nasilać się będzie susza rolnicza, która z roku na rok obejmuje coraz większe połacie naszego kraju. Powoduje to wymierne straty w gospodarce, mówi się nawet o stepowieniu krajobrazu na terenie niektórych województw[4].

 

„Dust Bowl”

W latach 30. XX wieku na obszarze Wielkich Równin w Stanach Zjednoczonych doszło do katastrofy ekologicznej. W wyniku suszy i zbyt intensywnej gospodarki rolnej doszło do silnej erozji gleb. W rezultacie powstawały potężne bezwodne burze pyłowe, zwane „dusterami”. Rolnicy masowo zapadali na pylicę, zdarzały się przypadki uduszenia. Do roku 1934 na obszarze ponad 100 milionów hektarów upraw zniszczeniu uległa wierzchnia, urodzajna warstwa gleby. 

 

W wyniku erozji tracimy dobre gleby. Warto przypomnieć, że gleby w warunkach naturalnych powstają bardzo powoli, a odkładanie się próchnicy (materii organicznej warunkującej żyzność) liczone jest w milimetrach na setki lat. Podobnie rekultywacja gleby zdegradowanej jest kosztowna i długotrwała. Jeśli na proces antropogenicznej degradacji gleb nałożą się jeszcze zmiany klimatyczne, nasze wnuki nie odziedziczą po nas gruntów rolnych nadających się do użytku, a Polska z eksportera żywności przekształci się w jej importera.

Susza – zarówno atmosferyczna, glebowa, jak i geologiczna stanowi narastające zagrożenie nie tylko dla gospodarki, ale też dla całej rodzimej przyrody.

 

Presja człowieka i gospodarki na ekosystemy naturalne

Następnym spośród groźnych dla polskiej przyrody zjawisk jest presja człowieka i gospodarki na ekosystemy naturalne. Na całym świecie pomiędzy naukowcami i ludźmi świadomymi wartości dzikiej przyrody a lobby przemysłowym i reprezentującym rolnictwo wielkoobszarowe odbywa się walka o tereny zajmowane dotąd przez dziką przyrodę. Nieustannie docierają do nas dramatyczne informacje o niszczeniu lasów tropikalnych, wycinaniu i celowym podpalaniu lasów strefy borealnej (tajga) czy zamienianiu w pola i pastwiska terenów otwartych.

Wydawać by się mogło, że w Polsce problem ten ma jedynie marginalne znaczenie. W naszym kraju jednak ekosystemy naturalne lub prawie naturalne stanowią nieliczne i relatywnie niewielkie enklawy, dlatego utrata lub degradacja każdej z nich jest wyjątkowo bolesną stratą dla rodzimej przyrody. Najbardziej znanym takim naturalnym obszarem jest Puszcza Białowieska. To ostatni duży obszar naturalnych lasów, które kiedyś zajmowały cały Niż Europejski. Chociaż jest to tak cenny przyrodniczo obszar, park narodowy został ustanowiony tylko na części terenów puszczy, a na pozostałej jej części, poza parkiem, prowadzona jest normalna gospodarka leśna, zaburzająca naturalne procesy przyrodnicze[5].

W całej Polsce jest jeszcze wiele takich leśnych enklaw, ale już o znacznie mniejszej powierzchni. Są one położone w niedostępnych miejscach, które trudno użytkować lub jest to nieopłacalne: na stromych stokach, w górach, w otoczeniu cieków czy na mokradłach. Niewielką część z tych terenów chronimy w formie rezerwatów i parków narodowych, jednak wiele z nich nie zostało dotychczas objętych żadną z form ochrony obszarowej.

Gospodarka leśna i wzrost pozyskania surowca drzewnego wciąż stanowi zagrożenie dla naturalnych drzewostanów.

Jednym z głównych czynników wpływających na ten element środowiska jest współczesna gospodarka leśna. Pomimo że w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat poczynione zostały korzystne zmiany (na przykład zmienił się stosunek leśników do obecności tzw. martwego drewna – cennego komponentu przyrodniczego, który z kategorii „niepożądane w lesie” stał się elementem wręcz niezbędnym), pojawiły się i pogłębiły również niekorzystne zjawiska. Możliwości techniczne i finansowe powodują, że buduje się kolejne nowe drogi techniczne udostępniające tereny, na których do tej pory wycinka była mocno utrudniona. Właśnie dlatego te ostatnie enklawy naturalnych lasów tracą swój walor. Do lasów wjeżdżają coraz cięższe pojazdy i maszyny, a eksploatacja trwa przez cały rok. Drogi i transport są również szlakami, którymi wnikają nowe, niepożądane w naturalnych zbiorowiskach gatunki. Wszystko to razem powiększa skalę zaburzeń w ekosystemach.

 

Ptaki leśne – perspektywy dobre, perspektywy złe

„W przeciągu ostatnich 20 lat znacząco poprawił się stan populacji pospolitych ptaków leśnych, co należy odnotować jako spory sukces. Jednak mimo to, wyspecjalizowane gatunki rzadkich ptaków, wymagające drzewostanów naturalnych nie wykazały tych pozytywnych trendów lub dalej ich populacje mają tendencje zmniejszania się liczebności. Do gatunków tych zalicza się m.in. głuszca, bociana czarnego, czy dzięcioła trójpalczastego. Bez pozostawiania starodrzewi, terenów z minimalną ingerencją człowieka, ich przyszłość nadal będzie zagrożona”. 

 

Innym czynnikiem wpływającym negatywnie na przyrodę jest źle rozumiana gospodarka wodna. Wciąż posiadamy wiele rzek płynących w sposób naturalny lub zbliżony do naturalnego. Jednak podczas gdy w Europie Zachodniej ogromnym nakładem kosztów kolejne rzeki podlegają renaturyzacji, w Polsce nadal niszczy się naturalne cieki, przekształcając je w twory bliższe kanałom czy rowom melioracyjnym.

Nadal kopie się rowy melioracyjne na torfowiskach czy na zatorfionych łąkach, powodując ich przesuszanie. Konsekwencją tego jest zniszczenie całego ekosystemu torfowiska. Teren, który do tej pory pobierał węgiel z powietrza i odkładał go w postaci złoża torfu, staje się swoją odwrotnością: przesuszony torf zaczyna się utleniać, co generuje potężne emisje dwutlenku węgla[6].

Na terenie kraju wciąż można odnaleźć skrawki naturalnych ekosystemów. Są to często ostatnie ostoje rzadkich gatunków roślin i zwierząt. Nasza gospodarka niszczy kolejne tego typu ostoje. Na zdjęciu jedna z niewielkich rzek Pomorza, która jak dotąd uniknęła regulacji.

 

Oddziaływanie człowieka na ekosystemy półnaturalne i miejskie ostoje bioróżnorodności

Podobnym zagrożeniem, ale oddziałującym na nieco inne obszary, jest oddziaływanie człowieka na ekosystemy półnaturalne i miejskie ostoje bioróżnorodności. Ekosystemy półnaturalne to często rozległe obszary związane z tradycyjną, ekstensywną gospodarką rolną, łąkarską i leśną. W ciągu wielu wieków umiarkowanej presji człowieka na przyrodę wiele gatunków dostosowało się. Na przykład organizmy dawniej związane z terenami otwartymi, stepami zaadaptowały się do nowego dla nich krajobrazu pól uprawnych. Organizmy pierwotnie zasiedlające starorzecza w dolinach wielkich rzek znalazły nowe siedlisko na obszarze stawów hodowlanych. Organizmy kserotermiczne, ciepłolubne, zasiedlające murawy położone w szczytowych częściach skałek, na urwiskach skrajów dolin rzecznych, rozszerzyły swoje występowanie o łąki i pastwiska powstałe w miejscu wykarczowanych wcześniej lasów.

Współczesna gospodarka, z nowymi narzędziami, maszynami, środkami ochrony roślin, materiałem siewnym, stwarza możliwości, jakich nie mieli nasi przodkowie. Dzięki temu można łatwiej i szybciej przygotowywać do uprawy większe obszary pól. Konkurencję ze strony innych gatunków eliminuje się do tego stopnia, że coraz większa część naszych pól to prawdziwie monokultury: na dziesiątkach hektarów poza kukurydzą trudno odnaleźć inne rośliny, a świat zwierzęcy zredukowany jest do minimum. Wysoka wydajność rolnictwa i stosowanie wielkich, wydajnych maszyn powoduje, że poszczególne pola scalane są ze sobą, aby uprawę uczynić jeszcze bardziej opłacalną. W rezultacie tych działań zachodzi zjawisko określane mianem uproszczenia krajobrazu: zanikają rozgraniczające miedze, pojedyncze drzewa, zakrzewienia śródpolne – ostoje bioróżnorodności w rolniczym krajobrazie, a powstają wielkie, jednorodne kompleksy pól. W wyniku nowych możliwości uprawy rolne wchodzą tam, gdzie do tej pory ich nie było. Pod siew zaorywane są łąki z bogatym życiem, zasiedlone dotąd przez cenne gatunki zwierząt, co powoduje, że stają się one coraz rzadsze[7].

Podobnie jest z presją budowlaną. Szczególnie w otoczeniu miast w coraz większym stopniu zabudowane są grunty, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu były polami uprawnymi, łąkami, zadrzewieniami. W wyniku tych działań nie tylko znikają siedliska przyrodnicze, ale także pojawiają się nowe, niepożądane gatunki. Obszary nowych osiedli są grodzone i buduje się na nich całą infrastrukturę towarzyszącą, w tym drogi dojazdowe i parkingi. Oświetlenie uliczne sięga daleko poza teren zabudowany, zakłócając życie dzikich zwierząt.

Miejskie ostoje bioróżnorodności to często niewielkie obszary, gdzie ingerencja człowieka ograniczona jest do minimum: lasy miejskie, parki, brzegi rzek, ale też pozostawione same sobie tereny ruderalne, stare wyrobiska, tereny poprzemysłowe, obszary, które w jakiś sposób straciły gospodarzy i od lat roślinność, zwierzęta powtórnie je zasiedlają. Czasem są to mikroskopijne, o powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych, zarośla, gdzieś na tyłach budynków, stanowiące ostatnie w okolicy bezpieczne schronienie dla ptaków czy innych zwierząt[8].

Tego typu siedliska są coraz częściej zabudowywane nowymi budynkami, w wyniku dalszego zagęszczania miejskiej zabudowy. Tereny publiczne pozostawione przyrodzie są postrzegane przez ogół ludzi jako tereny nieatrakcyjne, czasem nawet stanowiące zagrożenie. Dlatego w ramach kolejnych „rewitalizacji” wycina się drzewa i krzewy, usuwa wszelką roślinność, utwardza teren, tworząc nowe place czy kilometry ścieżek. Konsekwencją takich działań jest drastyczne zmniejszenie się bioróżnorodności na terenach miast.

Podobnie jest z drzewami – są one postrzegane prawie wyłącznie jako zagrożenie (upadające konary, możliwość wywrócenia przez wiatr) czy uciążliwość (spadające liście, zacienianie elewacji). Wykonywane nasadzenia zastępcze nie równoważą zasobów utraconych w wyniku cięć. Jedna młoda sadzonka przez dziesiątki lat nie zastąpi wyciętego dojrzałego drzewa, które pełniło wiele istotnych funkcji: stanowiło siedlisko dla ssaków, ptaków, owadów, porostów, łagodziło lokalny mikroklimat, a także pozytywnie oddziaływało na naszą psychikę.

W zieleni parków przeważają obecnie strzyżone trawniki, które w istocie są pustynią biologiczną: na metrze kwadratowym trawnika występują najczęściej jedynie trzy, cztery gatunki roślin. Na łące, na takim samym obszarze, tych gatunków może być kilkadziesiąt: kwitnących, wydających nasiona w różnym czasie, przez cały sezon wegetacyjny stanowiących pokarm, miejsce życia i rozwoju licznych, zróżnicowanych gatunków zwierząt.

 

Wielopoziomowa utrata różnorodności genetycznej

W wyniku zmian w gospodarowaniu giną lokalne stare odmiany roślin uprawnych i drzew owocowych. Poprzez rozwój sieci dróg dzielimy populacje zwierząt i roślin, które do niedawna były ze sobą połączone. Takie małe, izolowane grupy są znacznie bardziej wrażliwe na kolejne zaburzenia, co ostatecznie może skutkować ich wyginięciem. Podobnie jest z wieloma gatunkami roślin. Często nawet w dobrej wierze w ramach działań odtworzeniowych na obszarze całego kraju siejemy rośliny pochodzące z jednego źródła. To powoduje, że miejscowe, przystosowane do lokalnych warunków genotypy zanikają. Wszystko to razem powoduje zanik różnorodności genetycznej na wszystkich podstawowych poziomach: ekosystemów (zanikają całe zbiorowiska roślinne), gatunków (w danym ekosystemie jest coraz mniej gatunków) i wewnątrzgatunkowym (w obrębie gatunku jest coraz mniejsza różnorodność odmian, a osobniki są między sobą coraz bardziej spokrewnione)[9].

 

Podsumowanie

Przedstawiony wyżej wybór, pomimo chęci pełnego obiektywizmu, w pewnym stopniu ma charakter subiektywny. Linie odgraniczające jedne zagrożenia od drugich w niektórych przypadkach zachodzą na siebie. Wiele istotnych zagrożeń nie zostało ujętych lub zostały ujęte jako element któregoś z wymienionych zjawisk. Jednym z pominiętych zagadnień są inwazje obcych gatunków. Już teraz mocno oddziałują one na rodzime ekosystemy, a w przyszłości pod wpływem zmian klimatu mogą je całkowicie przemodelować.

Nie wspomniano również o skażeniach, w tym o zanieczyszczeniu wód chlorkami (z soli kamiennej) pochodzącymi z drogownictwa (odśnieżanie) czy... z domowych stacji uzdatniania wody. Są to związki mocno i długotrwale oddziałujące na ekosystemy wodne.

Ponadto nie wspomniano o skażeniu mikroplastikiem (z porzuconych odpadów, urządzeń, elewacji wystawionych na długotrwałe działanie słońca i warunków atmosferycznych), które może być wielkim problemem w przypadku gleb. Są sygnały, że mikrocząstki plastiku negatywnie wpływają na faunę glebową, zmniejszając jej aktywność, co z kolei wpływa na procesy zachodzące w glebie – tym elemencie przyrody, który stanowi podstawę życia.

Kolejnym wyzwaniem będzie rozwój niezbędnej energetyki odnawialnej – instalacje produkujące prąd z energii słonecznej zajmują coraz większe obszary kosztem przyrody, a wielkie wiatraki ustawione w niekorzystnych miejscach zabijają ptaki i nietoperze.

Gałęzie gospodarki wymienione w tym tekście nie są złe same w sobie, a intencją autorów nie było piętnowanie ludzi prowadzących opisywane działania. Nadchodzi jednak czas, abyśmy wszyscy znacząco odmienili nasz sposób myślenia o otoczeniu jako o całości, a co za tym idzie – zmienili sposoby działania. W miejsce obecnie popularnych praktyk rolniczych musi szeroko wejść rolnictwo regeneratywne, połączone z mocnym akcentem na ochronę gleb i różnorodności biologicznej. Leśnictwo jako gałąź gospodarki musi znacząco przemodelować stosowane praktyki. Nie każdy drzewostan powinien być wycinany, warto rozważyć pozostawienie bez ingerencji kilku procent z całego obszaru lasów, w najcenniejszych lokalizacjach. Przemysł i energetyka nie mogą zajmować wciąż nowych terenów. Zarządzający miastami powinni szerzej otworzyć się na wprowadzanie zieleni tam, gdzie do tej pory był wylewany beton, a my wszyscy – mieszkańcy – powinniśmy sami zadbać o zazielenienie naszego otoczenia.

 

Literatura

http://klimada.mos.gov.pl/zmiany-klimatu-w-polsce/przyszle-zmiany-klimatu/

http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.baztech-8dd3d871-8863-4ee6-ab66-cff298add3cf/c/19_kiryluk_retardacja_inz_eko_3_2017.pdf

https://bagna.pl/zglebiaj-wiedze/torfowiska-a-klimat

https://informacje.pan.pl/index.php/informacje/nauki-biologiczne-i-rolnicze/2761-ponury-scenariusz-dla-polskich-lasow-czeka-nas-drastyczna-zmiana-przyrody?fbclid=IwAR0eb4YTr6arZOM55LWkyNpEMln40NWovB9dEP14n-HbLp8CtjHxOS2WfyQ#.XZL1tTvWRT8.facebookhttp://www.idpan.po znan.pl/images/stories/rozne/Dyderski_et_al_Las_Polski_2017.pdf

https://longstoryshort.pl/the-dust-bowl/

https://otop.org.pl/2020/12/czerwona-lista-ptakow-polski/

https://uslugiekosystemow.pl/2017/07/14/miasto-ostoja-przyrody/

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24691344,burze-piaskowe-przechodza-nad-polska-ograniczona-widocznosc.html

https://www.kalendarzrolnikow.pl/3362/zagrozenia-degradacja-i-dewastacja-gleb-na-terenach-rolniczych

https://www.portalsamorzadowy.pl/ochrona-srodowiska/cala-puszcza-bialowieska-parkiem-narodowym,121346.html

Pullin A.S., Biologiczne podstawy ochrony przyrody, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2017

 

 

[1] http://klimada.mos.gov.pl/zmiany-klimatu-w-polsce/przyszle-zmiany-klimatu/

[2] https://informacje.pan.pl/index.php/informacje/nauki-biologiczne-i-rolnicze/2761-ponury-scenariusz-dla-polskich-lasow-czeka-nas-drastyczna-zmiana-przyrody?fbclid=IwAR0eb4YTr6arZOM55LWkyNpEMln40NWovB9dEP14n-HbLp8CtjHxOS2WfyQ#.XZL1tTvWRT8.facebookhttp://www.idpan.po znan.pl/images/stories/rozne/Dyderski_et_al_Las_Polski_2017.pdf

[3] https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24691344,burze-piaskowe-przechodza-nad-polska-ograniczona-widocznosc.html

[4] https://www.kalendarzrolnikow.pl/3362/zagrozenia-degradacja-i-dewastacja-gleb-na-terenach-rolniczych

[5] https://www.portalsamorzadowy.pl/ochrona-srodowiska/cala-puszcza-bialowieska-parkiem-narodowym,121346.html

[6] https://bagna.pl/zglebiaj-wiedze/torfowiska-a-klimat

[7] http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.baztech-8dd3d871-8863-4ee6-ab66-cff298add3cf/c/19_kiryluk_retardacja_inz_eko_3_2017.pdf

[8] https://uslugiekosystemow.pl/2017/07/14/miasto-ostoja-przyrody/

[9] A.S. Pullin, Biologiczne podstawy ochrony przyrody, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2017.

 

--- 

Joanna Zalewska-Gałosz – profesor Uczelni w Instytucie Botaniki UJ, autorka lub współautorka ponad 60 publikacji naukowych z zakresu taksonomii i chorologii roślin, florystyki, ekologii i ochrony przyrody. W ramach pracy dydaktycznej prowadzi dla studentów kursy o tematyce ochrony przyrody i środowiska. Autorka licznych ekspertyz przyrodniczych. Zaangażowana w działania związane z ochroną klimatu.

Analizy

Białoruś to nie jest żadna część „ruskiego miru”

Wieś nie potrzebuje jałmużny

Puste obietnice znachorów

Państwo maratończyk, a nie państwo sprinter

Co zrobić, by każdy znalazł dach nad głową

Po pierwsze: język i aktywność

Bliżej (z) miasta

Pyrrusowe zwycięstwo Orbána

Nowa era pracy?

Źle ma się Polska

Zieleń, rewitalizacja, miasto

Klimat - energetyka - zmiana

Wyzwania nowoczesnej polityki naukowej

Kosztowna szarża Kaczyńskiego i Błaszczaka

Jak trwoga, to do samorządów

Była Polska w ruinie, będzie samorząd w ruinie

Patrząc w stronę Niemiec...

Ochrona zdrowia w Polsce - droga do lepszej jakości i dostępności systemu

Wolność. Internet. Nowe otwarcie?

„Mrożenie” środków na nagrody w rolnictwie

Postpandemiczne wyzwania gospodarcze dla Polski

Budżet partycypacyjny. Ewaluacja